poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Short Story


Dziś mam przyjemność przedstawić Wam pracę Patrycji;) z cyklu short story...
P.S. Życze wszystkim udanej majówki! A przynajmniej, żeby nie padało..;P
No i jak zwykle zachęcam do pisania! I oczywiście dzielenia się nami;)



Mia szybkim krokiem zbliżała się do klasy, w której miała następną lekcję, historię. Spieszyła się, lecz nie była jeszcze spóźniona, po prostu zawsze lubiła przyjść do klasy trochę wcześniej. Musicie wiedzieć, że Mia to bardzo inteligentna dziewczyna. Zawsze odrabiała zadane prace, nigdy nie wagarowała i czytała rozdziały w podręczniku, które dopiero będą przerabiać. Nic dziwnego, że nie była zbyt popularna w szkole. Inni uczniowie uważali ją za prymuskę i nie chcieli mieć z nią nic wspólnego. Nie pomagało również to, że Mia wyglądała jak typowy kujon. Była bardzo niepozorną długowłosą blondynką o bladej cerze i wielkich okularach na piegowatym nosie. Ubranie miała zawsze czyste i wyprasowane, a jej styl to najczęściej letnie lniane sukienki.
 Wychodząc zza zakrętu poprawiła książkę i zeszyt do historii, które wcześniej wyciągnęła ze swojej szafki. W końcu doszła do kasy numer 103, w której miała odbyć się dana lekcja. Mia otworzyła drzwi i rozejrzała się po klasie szukając wolnego miejsca na tyle klasy by nie rzucać się w oczy. Jednak, gdy zobaczyła co dzieje się w klasie zamarła w progu drzwi. Nie mogła uwierzyć w to co widzi. Uczniowie zaczęli szeptać po sobie i podśmiechiwać się, lecz ona swój wzrok skupiony miała na osobie trzymającej w dłoniach coś, czego w życiu nie powinna była zobaczyć. Jennifer, zielonooka dziewczyna o oliwkowej skórze, była otoczona przez dwie inne dziewczyny, które widocznie zaglądały jej przez ramię, by móc przeczytać pamiętnik Mii.
Łzy napłynęły do oczu Mii. Sama nie wiedziała co czuć. Wściekłość, smutek, wszystko przepływało przez nią z takim natężeniem, że było to przytłaczające. Jennifer spojrzała na nią z szokiem wypisanym na twarzy. Mia nie mogła dłużej patrzeć na to co się działo w klasie, ani słuchać podśmiechiwań i szeptów na jej temat. Odwróciła się na pięcie i szybko wybiegła z klasy.
Mia biegła najszybciej jak mogła zakrywając usta, by nie wydać z siebie odgłosów łkania. Wbiegła do toalety na końcu długiego korytarza i zamknęła za sobą drzwi. Podeszła do umywalki i chwyciła ją mocną za kanty. Myśli kłębiły się w jej głowie jak tornado. Ale byłam głupia! Trzymać pamiętnik w szkolnej szafce?! Głupia! Jennifer mnie znienawidzi. Jedyna osoba, które jest dla mnie miła w szkole i ze mną rozmawia przeczytała mój pamiętnik. Teraz pewnie nie będzie chciała ze mną rozmawiać. Łzy zaczęły kapać do umywalki, nad którą była pochylona. Chwyciła kurek i odkręciła wodę, którą po chwili przemyła twarz. W tej właśnie chwili drzwi do łazienki się otworzyły. Mia podniosła wzrok z nad umywali i ujrzała jak do łazienki wchodzi nie kto inny, tylko Jessica. Pięknie, zapomniałam zamknąć drzwi na zamek. Mia z paniką w oczach chciała uciec i zamknąć się w jednej z kabin, lecz gdy już miała rękę na jej drzwiach Jessica złapała ją za ramię.
„Hej, nie pozwolę ci się tam zamknąć” powiedziała stanowczo Jessica.
„Zostaw mnie! Co ty w ogóle tu robisz? Przyszłaś jeszcze bardziej mnie upokorzyć?” odpowiedziała chłodno blondynka. Miała już dość płakania i drwin, i włączył jej się guzik obrony.
 „Nie! Chciałam zobaczyć czy wszystko okay.”
„Nic nie jest OK.!” wykrzyknęła „Cała klasa przeczytała mój pamiętnik. Łącznie z tobą!”
„Przepraszam! Nie powinnam była tego czytać. Ktoś mi to dał i powiedział, że powinnam przeczytać, bo jest tam ciekawy wpis o mnie. Nie widziałam, że to pamiętnik. Jak tylko się zorientowałam przestałam czytać. Nawet nie wiedziałam, że jest on twój! Zorientowałam się dopiero jak zobaczyłam Cię zszokowaną w progu klasy. Jeśli to coś do to nawrzeszczałam już nich za to co zrobili” próbowała się tłumaczyć Jessica.
„To ja przepraszam” powiedziała po chwili ciszy Mia. Zsunęła się po ścianie i usiadła na podłodze łazienki. „Jesteś dla mnie bardzo miła, właściwie jesteś jedyną osobą z klasy, która ze mną normalnie rozmawia, a ja odwalam takie coś! Nie powinnam była pisać o tym, że się w tobie podkochuję. Ale zrozum! Nikt nie miał tego nigdy przeczytać!” broniła się niebieskooka. Naszło ją przeszywające poczucie winy i znowu łzy popłynęły jej z oczu. „Teraz będziesz miała przeze mnie kłopoty. O Boże! Co twój chłopak sobie pomyśli!” powiedziała podnosząc lekko głos. Jessica tylko się uśmiechnęła, wyciągnęła dłoń do twarzy Mii i otarła spływające po jej policzku łzy.
„Nie przejmuję się tym co inni o mnie myślą. Chłopakiem też nie, bo go nie mam”
„Myślałam… myślałam, że Jack..” mruknęła do siebie Mia, lecz siedząca obok niej dziewczyna usłyszała.
„Nie!” odpowiedziała śmiejąc się lekko. „Jack to tylko mój przyjaciel. Jesteśmy nierozłączni od przedszkola. To wszystko. Wiele osób myśli, że jesteśmy razem.” zaśmiała się ponownie. „Poza tym lubię kogoś innego” powiedziała nieśmiało.
„Oh. Przepraszam. To nie moja sprawa.” odpowiedziała zawstydzona blondynka, rumieniąc się trochę.
„No trochę twoja” zaśmiała, przewracając oczami ciemnowłosa dziewczyna. Mia popatrzyła na nią zdezorientowana, przechylając głowę na bok. „ Ja też cię lubię. Odkąd cię poznałam coś do ciebie poczułam. Jesteś miła, ujmując, atrakcyjna.” Mia parsknęła śmiechem. „ Nie uważasz tak? Ty nawet nie wiesz jak hipnotyzujące masz oczy. Mimo, że nie widzę je dokładnie prze twoje okulary, czasami trudno mi się skoncentrować, tak jestem wpatrzona.” na to blondynka pokryła się rumieńcem sięgających jej uszu. „ Lubię też jak poprawiasz kosmyk włosów za ucho. Tak jak teraz.” Mia nie wiedziała czy można się jeszcze bardziej zaczerwienić, ale najwidoczniej można. Dziewczyny nieśmiało się do siebie uśmiechnęły.
„Dlaczego mi to mówisz?” zapytała w końcu Mia.
„Chciałam, żebyś wiedziała co czuję. W końcu ja już wiem co ty czujesz do mnie. Może powinnyśmy w pewnym sensie być wdzięczne, że ten pamiętnik dostał się w moje ręce” dziewczyny prze chwilę popatrzyły sobie w oczy i uśmiechnęły się do siebie. „ Co powiesz na to, abyś pogadały o tym bardziej po szkole? Możemy pójść do tej kawiarni koło szkoły. Co ty na to? Teraz powinnyśmy wrócić na lekcję” powiedziała Jessica wstając  z podłogi i wyciągając rękę do Mii, aby pomóc jej wstać.
          „Masz rację. I tak chciałabym o tym pogadać, a kawiarnia brzmi miło. Chętnie pójdę, Jess.” Odpowiedziała Mia biorąc oferowaną dłoń. Jessica chwyciła Mię za dłoń i razem wyszły z toalety w stronę klasy, w której już od dobrych piętnastu minut odbywały się lekcje.


środa, 24 kwietnia 2013

Top 5 współczesnych amerykańskich komedii romantycznych krótki przewodnik by Justyna

Dziś będzie filmowo, także zapraszam gorąco czytania;)
p.s. W komentarzach napiszcie Wasze top 5 komedii romantycznych!


Top 5 współczesnych amerykańskich komedii romantycznych
krótki przewodnik by Justyna (@wishyouwerejim)
Komedia romantyczna - gatunek bardzo niedoceniony. Owszem, sztuką jest zrobić dobry thriller psychologiczny, żeby to było zarazem ciekawe, mądre i najlepiej zaskakujące. Ale dobra komedia romantyczna? Większość ludzi uważa, że to w ogóle głupi gatunek, bo co to za sztuka filmowa. A jednak okazuje się, że nie tak łatwo zrobić film romantyczny i zabawny zarazem. Wielu twórców zapomina bowiem o członie komedia.
Moim kryterium w top 5 komedii romantycznych było wyważenie komedii i romansu, czyli inteligentny humor połączony z chemią na ekranie. Let's go!



1. Jak stracić chłopaka w 10 dni
Andie jest redaktorką pisma dla kobiet a jej nowym pomysłem na artykuł jest tytułowe "Jak stracić chłopaka w 10 dni". Jako bardzo ambitna kobieta, postanawia oprzeć się na własnym przykładzie i poznać w barze swój obiekt doświadczalny. Niestety okazuje się nim Ben, który chwilę wcześniej zakłada się, że związek z następną dziewczyną nie rozpadnie się tak szybko.

Film widziałam niezliczoną ilość razy. Kate Hudson zdecydowanie odziedziczyła po matce talent komediowy a z Matthew McConaughey tworzą uroczą ekranową parę.
"Jak stracić..." ma wszystko co powinna mieć komedia romantyczna. Gdybym miała zabrać jeden film na bezludną wyspę o byłby właśnie ten.


2. Pretty Woman
Nawet nie wiem czy muszę zamieszczać opis, bo nie wierzę, że ktoś miałby nie znać tego filmu. I choć nie lubię nadużywania tego słowa, "Pretty Woman" można spokojnie nazwać filmem kultowym.
Kanon komedii romantycznej: bogaty biznesman przypadkowo poznaje prostytutkę, jest dla niej dobry i niczego nie oczekuje, koniec końców korzysta z jej usług ale oczywiście pojawiają się uczucia. Można się uśmiać, można się popłakać.
Ciekawostka: pierwsza wersja scenariusza zakładała smutne zakończenie - Edward miał wyjechać sam, a Vivian wrócić do poprzedniego życia. Ciekawe, że samo zakończenie zmieniłoby cały gatunek filmowy.



3. 27 sukieniek
Lektura obowiązkowa wśród komedii romantycznych. Jane jest "wieczną druhną"; kocha śluby, ale jest przekonana, że nigdy nie dojdzie do jej własnego. Kevin jest sceptycznie nastawionym do "żyli długo i szczęśliwie" dziennikarzem, który, o ironio, jest znany ze swoich tekstów dotyczących ślubów marzeń. Co dalej - nietrudno się domyślić.
Film autorstwa Anne Fletcher, która pokazała, że jest stworzona do komedii romantycznych kręcąc kolejną "Narzeczony mimo woli" z Ryanem Reynoldsem i Sandrą Bullock. Przyznam, że trzymam kciuki by na tym nie poprzestała, bo kobieta wie, co robi :)



4. Crazy stupid love
(tytuł polski: "Kocha lubi szanuje" wyparłam, bleeeh)
Cal Weaver został zdradzony przez żonę. Wiedzą o tym już wszyscy w barze. Casanova Jacob (HELOŁ RYAN GOSLING) ma tego serdecznie dość i postanawia doprowadzić biedaka do porządku.
Film jest po prostu p r z e z a b a w n y. Ukłony należą się całej ekipie, bo mamy tu i świetny scenariusz, reżyseria najlepiej wykorzystująca wdzięki Ryana Goslinga zasługuje na głęboki ukłon a casting jest bezbłędny. Mamy tu mistrza komedii Steve'a Carella, mamy nie starzejącą się nigdy Julian Moore, uroczą i zdolną Emmę Stone i... czy wspominałam o Ryanie Goslingu?



5. To tylko seks
(też trudno jest przeboleć ten tytuł, ale już jest lepiej)
Dylan przyjeżdża z LA do NYC z powodu propozycji pracy. Łowcą głów, która na tym zarobi jest śliczna Jamie. Oboje z łatwością się zaprzyjaźniają, ale nie związki im w głowie, jako, że są "pretty damaged".
Mniej subtelny film w porównaniu z wyżej wymienionymi, ale nadal przezabawny, no i między Milą Kunis a Justinem Timberlake'm iskrzy! Bardzo fajnie się na nich patrzy a cały film jest, wbrew polskiemu tytułowi, romantyczny i ciepły.




-Justyna (więcej na blogu: http://filmweb.pl/user/blonde_lf/blog/551414

środa, 10 kwietnia 2013

50 words of challenge complete

Witam wszystkich!
'50 words of challenge' niestety się nie przyjeło;( Aczkolwiek dostałam jedną historyjkę!;) Za co bardzo dziekuję!
Nie przedłużając..

"next shot, please"

Dwoje nieznajomych, środek lata. Czy już mogę Cię mieć? W końcu się zbliżają. Dziewczyna wyciąga kolorowe pigułki.Chłopak uśmiecha się, biorąc jedną pod język. Śmieją się, powoli odpływając w dobrze im znany świat. Ona chichocze i biegnie przed siebie, wypatrując obracające się niebo i nie zważając na przeszkody. On za nią.

- Wandering Child

- do przeczytania pełnej wersji zapraszam na http://thetraintoneverland.tumblr.com/post/43507628985/next-shot-please
*historia inspirowana "Skins"

Jak zwykle zapraszam do przesyłania swoich zgłoszeń na - maggie.cz656@gmail.com

poniedziałek, 25 marca 2013

50 words of challenge


Tytuł dzisiejszego postu zainspirowany został bardzo popularną ostatnimi czasy powieścią..;P

A tak na serio, to chciałabym, żebyście podjeli wyzwanie i napisali historyjkę na 50 słów, w jakim chcecie jezyku, wybierając jeden z niżej podanych tytułów.

- Wakacyjny romans/ Holiday romance
- Zemsta jest słodka/ Revenge is sweet
- Kłamstwo/ The lie
- Nigdy więcej/ Never again

Takie zadanie sprezentował nam pan od angielskiego( możliwe, że i Wam się kiedyś traliło ), i generalnie myślę, że to całkiem ciekawe ćwiczenie dla aspirujących pisarzy. Więc do dzieła!;)

Tips and tricks
- Wymyślcie fabułę, napiszcie pierwszy szkic nie przejmując się liczbą słów.
- Następnie policzcie słowa, dodajcie lub odejmicie jeśli trzeba.
- Teraz wystarczy przepisać gotową historyjkę!

Fun Fact
Podobno w 1920 roku koledzy Ernesta Hemingway'a założyli się z nim, że nie napisze kompletnej historii skadającej sie z szeciu słów. Koniec końców, koledzy Hemingway'a przegrali zakład, a sam twórca uznał napisana przez siebie historię za jedną z jego najlepszych:

“For sale: baby shoes, never used.”

Jeśli chcecie poczytać krótkie historyjki to mozecie je znaleźć m. in. pod tymi adresami:
http://fiftywordstories.com/
http://www.litdrift.com/2009/09/15/50-stories-under-50-words/

+ podpowiedź jak pisać
http://www.wikihow.com/Write-a-Short-Story

zgłoszenia jak zwykle przyjmuję pod adresem maggie.cz656@gmail.com
POWODZENIA;)

aha. jeszcze tylko deadline! na zgłoszenie macie 2 tygodnie, czyli do 8 kwietnia;)

niedziela, 10 marca 2013

BERLINALE 2013 czyli jak próbuję być filmowcem

Krótki wstępik...
Uznajmy tę bezwstydną przerwę w postach za ferie, które właśnie się skończyły! Nasza dzielna autorka Justyna ma dla Was relacje z tegorocznego festiwalu filmowego Berlinale. Nie przedłużając zapraszam do czytania!

P.S. Kto sie nie może doczekać wiosny???



BERLINALE 2013 czyli jak próbuję być filmowcem
Berlinale to międzynarodowy festiwal filmowy obchodzony od 1951 roku w Berlinie. Jako zapalony kinomaniak staram się być tam co roku. I tak od 2010 roku odwiedziłam Berlinale 3 razy. Oto relacja tegoroczna :)

Dzień 1: Przyjechałyśmy (ja i moja siostra) do Berlina, kompletnie zmarnowane przez całonocną podróż autokarem a pokój miałyśmy dopier od 19:00, więc musiałyśmy dotargać nasz bagaż ze sobą na Postdamer Platz i spędzić tam cały dzień. James Franco miał mieć konferencję prasową, ale nie udało nam się go zobaczyć. Prawdopodobnie przełożyli ją w inne miejsce niż to się dzieje zazwyczaj. Kupiłyśmy więc bilety na dwa seanse (tylko dwa, bo bilety na takich festiwalach nie schodzą poniżej 9 euro): “The Best Offer” i “Promise Land”. O nich więcej za chwilę :)
Postdamer Platz to miejsce gdzie podczas festiwalu dzieje się wszystko. Osoby, które były w Berlinie mogą się zdziwić, że to miejsce może być tak zatłoczone – w innych porach roku jest tam zupełnie pusto. Ale na 10 dni w lutym Postdamer ożywa. Niesamowita atmosfera, pełno ludzi i gwiazdy, które możesz spotkać tuż za rogiem.

Dzień 2: Wreszcie wypoczęte ruszyłyśmy na Postdamer Platz “rankiem”. Nadal miałyśmy nadzieję, na spotkanie Jamesa, bo miał mieć premierę wieczorem w Cinemaxx. Niestety i tam nic się nie wydarzyło (nadal nie wiemy czemu strona oszukiwała zawsze tylko o Jamesie). W każdym razie poszłyśmy do Berlinale Palast (główne kino festiwalowe) by zobaczyć czerwony dywan do „Before Midnight”. Udało nam się zobaczyć Ethana Hawke i Julie Delpy. Potem skoczyłyśmy na tyły kina i tam wychodzący z seansu Ethan dał nam autograf. Nareszcie coś się działo!

Dzień 3: Wczesnym popołudniem odbywała się konferencja prasowa “Side Effects” z Judem Law. Najpierw stałyśmy przy drzwiach hotelu, ale bałyśmy się, że za daleko i nie uda nam się go zobaczyć więc poszłyśmy naprzeciwko drzwi. Na nasze nieszczęście (póki co…) Jude podszedł tam gdzie stałyśmy wcześniej!
Więc czekałyśmy na kolejną konferencję – “The Best Offer”. Wtedy zobaczyłyśmy Goeffrey’a Rusha (nie podszedł do fanów, jedynie pomachał) I – co najważniejsze – Jima Sturgessa. Dwa słowa – ZAKOCHAŁAM SIĘ. Można by utonąć w jego pięknych czarnych oczach. Byłyśmy tam we trzy (reszta ludzi rzuciła się na Ennio Morricone, no ale my nie – ma się te priorytety), więc Jim podszedł do nas uśmiechnięty i zagadał „How how you doin?” z wspaniałym brytyjskim akcentem. Zdecydowanie wszystko w moim życiu sprowadziło się do tego momentu. Wszystko było warte tego spotkania.
Kiedy trochę ochłonęłyśmy wróciłyśmy pod Berlinale Palast (czyli za kino) by porządnie spotkać Jude Law. I udało się! Gdy wyszedł z seansu podszedł do nas, powiedział „It’s nice to meet you” i podpisał nasze dvd „Sherlock Holmes”.
Dla takich dni żyję.

Dzień 4: Zdecydowałyśmy się zwolnić tempo więc ominęłyśmy konferencję z Paulem Ruddem (ale więcej o nim poniżej) i poszłyśmy zobaczyć konferencję “Night Train to Lisbon” z Jeremym Ironsem i Melanie Laurent. Jeremy dał 2 autografy i wszedł do budynku ale Melanie dzielnie została na dłuższą chwilę z fanami. Udało mi się powiedzieć jej, że ma piękne włosy i podziękowała uśmiechając się.
Wieczorem poszłyśmy na „The Best Offer”. Ten film jest niesamowity. Brak mi słów.

Dzień 5: Reszta naszej ekipy dotarła rano do Berlina więc już razem ruszyłyśmy na podbój Postdamer Platz. Weszłyśmy na chwilę do Hyatt’u i… wpadłyśmy na Paula Rudda wychodzącego z toalety! Najlepsze było to, że kompletnie się tego nie spodziewając nie mogłyśmy nic z tym faktem zrobić (no i bałyśmy się, że nas wyproszą) i jestem prawie pewna, że powiedziałam mu „FUCK” prosto w twarz.
Nie później jak po godzinie zobaczyłyśmy Tima Robinsa opuszczającego Cinemaxx tylnym wyjściem. Głupio było nam podejść, bo był otoczony grupą ludzi, która z nim przyszła, ale przecznicę dalej udało nam się go złapać samego, palącego przed restauracją. Dając nam autografy powiedział „Vote for me as a Pope”. Szkoda, że nie udało nam się tego nagrać.

Day 6: Konferencja prasowa “The Croods” z Nicolasem Cage’m i Emmą Stone! Było tylu fanów że prawie mnie zgnietli! Ale widziałam oboje z odległości 20 cm od twarzy (stanie 3 godziny przy barierkach się opłaca).
Tego dnia udało nam się zobaczyć Katherine Denevue, a raczej jej profil.
Premiera „The Croods” to chyba najbardziej oblegana premiera jakiej byłam świadkiem na tym festiwalu. Tłumy czekały przy czerwonym dywanie już na dwie godziny przed seansem. Wieczorem udałyśmy się na pokaz filmu “Promised Land”, który można teraz oglądać u nas w kinach. Autorami scenariusza są Matt Damon i John Krasinki. I oni też grają główne role. Pozostaje mi tylko gorąco go polecić. Może „szału nie ma” ale warto zobaczyć wspólną pracę tego duetu.

Day 7: W ostatnie 2 dni festiwalu nic się nie dzieje. W przedostatni wieczór jest gala wręczenia Niedźwiedzi, ale z przykrością muszę przyznać, że nie jest to gala na miarę festiwalu. Ani to ciekawe, ani zabawne (a pani prowadząca tak się starała…) i na dodatek zrobione „aby odklepać”. Ale trzeba było się wybrać oczywiście, i obejrzeć przed kinem na telebimie. Tylko ci ludzie wokół jacyś tacy drętwi…
Tak czy siak Berlinale było cudownym czasem. W przyszłym roku jadę na całość by nikogo ani niczego nie przegapić ;)
Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej!

- Justyna (https://twitter.com/dailyhairporn)

piątek, 18 stycznia 2013

przekaz obrazem...

Z racji weekendu dziś będzie coś do oglądania;)
Rysunki autorstwa mojej znajomej z nie tak zamierzchłych czasów szkolnych!
Dzieła Asi zawsze przykuwały uwagę ( nie tylko moją;P), więc pomyslałam, że pochwalę się jej talentem.
Wiem, że to dość nietypowy post jak ma literacki blog, ale myślę, że to miła odmiana;)







Jak zwykle czekam na WASZE dzieła i twórczość pod każdą postacią!;) -> maggie.cz656@gmail.com
Miłego weekendu!

poniedziałek, 7 stycznia 2013

GLOW*...

W dzisiejszym poście chciałabym przybliżyć Wam istotę portalu Glow*. ( Jeżeli jeszcze nie znasz tej strony to mam nadzieję, że po przeczytaniu tego felietonu od razu na nią skoczysz;)) -> http://www.knowyourglow.com/index.html

GLOW* prowadzony jest przez cztery inteligentne, pomysłowe i przebojowe młode damy;)

Każda z nich spełnia się poprzez najróżniejsze projekty, od tworzenia muzyki, przez taniec, teatr, a na wydaniu książki kucharskiej skończywszy;)Niektórym z Was nazwiska te są doskonale znane ( ;) do PolishTeamStarKid ), ale żeby nie było wątpliwości...
Dziewczyny są członkiniami grupy teatralnej StarKid, z którą występowały w musicalach, trasach koncertowych i innych eventach.

Na GLOW* kilka razy w tygodniu pojawiają się nowe wpisy, w których dziewczyny piszą swoje przemyślenia o różnych sprawach i problemach. W komentarzach pod nimi tworzą się dyskusje, gdzie ludzie dzielą się swoimi opiniami i problemami, ale też dają i otrzymują pomoc i zrozumienie.

"glow* is a place of encouragement, resource, and community. A sanctuary where girls and women can connect with one another. It is a collective opportunity to instruct and inspire ourselves and others. A place where the challenges of the past and present can and will be overthrown by the opportunities of the future. glow* intends to share inspiring stories, research, and testimonies, and to organize events and gatherings where women have the chance to step up into their greatest selves, and begin writing their own stories. You can’t be what you can’t see, so it’s time for women everywhere to get up and glow*."




Mi najbardziej w pamięci utkwił post o życiu jako fali.
http://www.knowyourglow.com/1/post/2012/07/ride-the-wave.html
Chodzi w nim o to, że nasze życie jest podobne do fali. Raz jesteśmy na szczycie, wszystko nam wychodzi, a szczęście i radość nie mają granic. Jednak potem fala się obniża. Już nie jest tak dobrze, czujemy, że nic nigdy się nie uda. Jedyne co możemy zrobić to przygotować się na kolejny szczyt, a ten moment zastoju, kiedy sprawy nie toczą się po naszej myśli, niech będzie czasem, który przeznaczymy na zebranie sił, gdy znów będziemy "na fali".

Na koniec jeszcze przecudowne video z innego "babskiego" portalu HelloGiggles;)



Ile z Was ma ochotę zrobić coś takiego?:)